19.05.2010
Wakacje....krótkie bo krótkie ale zawsze

No, udało się na chwilę wyrwać ze stanu przedpowodziowego w Polsce. Destynacja- Egipt, Hurghada.
Fajnie, znów będą spotterskie wakacje jeśli tylko szczęście trochę dopisze...
Dzięki uprzejmości Darka znowu przemknęliśmy bokiem kolejki do odprawy, odprowadzani poirytowanymi spojrzeniami współpasażerów. Polska nienawiść sąsiedzka...normalne
Póki co rodzina w komplecie na pokładzie A320 "Kebab Airlines".


Cztery godzinki lotu do pięknego podejścia wzdłuż wybrzeża M. Czerwonego. Ostatnia prosta, delikatny touch down i bez rewersów, spokojnie hamujemy. Kołowanie pod terminal i za chwilę czujemy zapaszek tropików. Welcome to Egipt. Po godzinie meldowanie w Albatros Palace i pierwszy rekonesans.
Wnioski - jest ladnie :)





Po kolacji pierwsza impreza. Tylko dla najtwardszych zawodników :)



Z rana, jeszcze lekko zdeptany wychodzę na balkon sprawdzić czy "jest pogoda". Pogoda jest i to jaka...już się ciesze na ten pobyt. Chłopaki tez już wiedzą co to za dźwięki...:) Mama zwariuje z nami



Impreza była, hotel już zwiedzaliśmy, czas wyjść na plażę. Należę do tej drugiej grupy osób, które uważają, że basen jest fajny ale jednak piasek i morze to klasyka wypoczynku. Na pływalnię pójdziemy po południu. Poza tym mam dzieci w wieku grzebiąco - moczącym, więc dla nich to idealne miejsce.
Mała, ciasna ale własna :)...no prawie własna...


Dzieciaki zadowolone z pierwszego plażowania...